sobota, 6 lutego 2016

29.Powroty i postanowienia

- Jasiri! - krzyknęły jednocześnie Uri i Jua, Damu pokręcił tylko głową ze stoickim spokojem, jakby spodziewał się takiego powitania. Chwycił jednak siostrę mocno za kark, by nie oberwała od dwóch walczących lwów. Juą zajął się Tabris.
- Puszczaj mnie, przecież ojciec go zabije. - Księżniczka próbowała wyrwać się bratu, lecz bezskutecznie.
- No mam nadzieję - mruknął Damu, dopingując skrycie Kovu do walki.
- Kovu, uspokój się proszę. - Kiara próbowała wejść pomiędzy dwa lwy, lecz żaden nie zwrócił na nią uwagi. - Zobacz, nasza córka wróciła cała i zdrowa, to powinno być teraz najważniejsze. A poza tym myślę, że mamy inne sprawy na głowie - popatrzyła niepewnie na obce lwy. Obce lwy popatrzyły na nią, wyraźnie zainteresowane całą sytuacją.
- Nie, to jest nasz największy problem. - Kovu jeszcze mocniej zacisnął łapy na szyi Jasiriego, przez co ten zaczął niepokojąco charczeć. - Naraził Uri na niebezpieczeństwo. - Przydusił go jeszcze bardziej. - Wlókł ją niewiadomo po co i gdzie...
- Ghhrrrh... - Wyraził swój sprzeciw Jasiri.
- ...A do tego przylazł jeszcze z jakimś obcym stadem, i jak mam się nie denerwować?!
- To niespodzianka, tato. - Mimo niewątpliwej przyjemności w oglądaniu Jasiriego przerabianego na kotleta schabowego, nieśmiało odezwał się Damu. - I to głównie ode mnie i Uri. Oni nie są groźni, próbowali nas na początku zamordować, ale jakoś doszliśmy do porozumienia.
Kovu łypnął nieufnie na obcych.
- Dla kogo ta... niespodzianka? - spytał niechętnie.
- Głównie dla ciebie i cioci Vitani - odparła Uri. - Nic ci jednak więcej nie powiem, póki nie puścisz Jasiriego.
Lew niechętnie puścił przeciwnika.
- Idź na Lwią Skałę, później zadecyduję o twoim losie. - posłał mu najchłodniejsze ze swoich spojrzeń.
- Panie królu, ja... - Jasiri sprawdzał ostrożnie, czy aby nie doznał poważnego uszczerbku na zdrowiu, a gdy stwierdził, że mogło być o wiele gorzej, poczuł się pewniej. - Ja... chciałbym bardzo przeprosić. Nie chciałem narazić Uri na żadne niebezpieczeństwo...
- Ale i tak to zrobiłeś, wynocha! - warknął Kovu i obserwował czujnie oddalającego się lwa. Dopiero gdy zobaczył, jak ten znika na Lwiej Skale, odwrócił się do zebranych. - No, to co to za niespodzianka?
- Bądź miły, bracie - upomniała go Vitani, przytrzymując wyrywającą się Mirembe. - Jesteś królem, a oni, o ile dobrze zrozumiałam, naszymi gośćmi, a nie więźniami.
Damu i Uri wypięli dumnie piersi, księżniczka przemówiła wzruszonym głosem:
- Tato, ciociu... i mamo, Tabrisie oraz Juo, to są...
- A ja?! - pisnęła urażona Mirembe spomiędzy łap matki.
- ...I Mirembe. - poddała się Uri. - Chcielibyśmy przedstawić wam kilka lwów z mieszkającego na pustyni Złotego Stada oraz ich wspaniałych przywódców, Tavu i Viko.
"Ale po co?" miał ochotę spytać Kovu, ale nie spytał, bo owe dwa lwy wystąpiły przed szereg a król poczuł się jak po uderzeniu bardzo silnym piorunem. Przecież oni... Tak podobni...
Przez chwilę Tavu, Viko, Kovu i Vitani wpatrywali się w siebie jak zaczarowani.
- Nasze kochane dzieci - szepnęła Viko, nie kryjąc silnych emocji. - Tak długo was szukaliśmy...
I wtedy wszelkie tamy puściły, nadszedł czas, by nadrobić stracone lata.
***
- Bardzo cieszę się, że w końcu poznałeś swoich rodziców, zawsze o tym marzyłeś - szepnęła Kiara. Leżeli oboje w Grocie Królewskiej, przytuleni i zapatrzeni w  widoczne u wylotu rozgwieżdżone niebo.
- Dobrze wiesz, że ja też. - Kovu polizał ją czule po policzku. - Zgodzili się zamieszkać narazie na Lwiej Skale, tyle rzeczy mamy im do opowiedzenia... Teraz mam już wszystko, wspaniałe dzieci, ukochaną żonę, moją siostrzyczkę, a do tego jeszcze ich. To naprawdę cudowne.
- Ale...?
- Ale co, o co ci chodzi? - zdziwił się Kovu. - Aha, no i jestem królem, to też się liczy?
- Myślałam bardziej o Uri, wiem, że się o nią martwisz. - Kiara przytuliła partnera, ten jednak po chwili odsunął się i przysiadł u wylotu jaskini.
- Czy to dziwne? - spytał napastliwym tonem, nie odrywając wzroku od gwiazd. - Ten Jasiri to lekkomyślny typ, przez niego mogła zginąć, gdyby nie spotkali wtedy Złotego Stada. Nawet teraz jej tu nie ma.
- Myślę, że za bardzo go oskarżasz, wiesz, że nasza córka doskonale potrafi pakować się w kłopoty bez niczyjej pomocy. - Usiadła obok niego i również popatrzyła w gwiazdy.
- Jak to "za bardzo"? Próboał ją zabić, potem się do niej dobierał, a na końcu zabrał na tę durną wyprawę, mało ci?
- Czyli zachował się tak samo jak ty wiele lat temu. - Kiara roześmiała się, ale lew tylko jeszcze bardziej się nachmurzył.
- To co innego, Kiaro, dobre o tym wiesz...
- Wcale nie, i gdybyś nie był tak nadopiekuńczym ojcem, na pewno byś to zauważył. - Przytuliła się do lwa. Zatopiła się w miękkim brązowym futrze, które tak kochała. Gdy była młoda, jej ojciec również stanął przed taką decyzją, lecz gdy ją podjął, nikt nigdy tego nie żałował. - Wiem, że najchętniej zamknąłbyś Uri w jaskini na całe życie, ale ona jest już dorosła, musimy jej zaufać. Poza tym myślę, że Jasiri ma serce po właściwej stronie.
- Dobrze, Kiaro, dam mu szansę, jeśli chcesz - westchnął król, kierując się w stronę posłania. - Mam tylko nadzieję, że będzie jej wart.
***
Po pełnym emocji wieczorze nastąpił rześki poranek. Oba stada spały spokojnie w głownej jaskini, porozkładane byle jak i zaplątane z sąsiadami w różnych konfiguracjach. Wszyscy oprócz Kovu i Kiary w Grocie Królewskiej oraz Jasiriego, który pod groźbą krwawej i bolesnej śmierci obiecanej przez króla przewracał się z boku na bok na najmniej wygodnym kawałku Lwiej Skały, gdzie lądowały zwykle podejrzane elementy.
Damu wyplątał się ostrożnie z objęć jakiejś lwicy, wypluł z pyska ogon innej i powoli wyszedł z jaskini. Poranne słońce na chwilę go oślepiło, przystanął więc na moment. Tak naprawdę nie chciał stąd odchodzić, ale zostać byłoby jeszcze gorzej. Choć ojciec nie zdążył dobrać mu się do skóry, wiedział, że to na pewno by nastąpiło. Na pewno nie potraktowałby go jak Jasiriego, jakaś różnica między tym wypłoszem a własnym synem jednak była, ale nie byłaby to miła rozmowa. Damu wiedział, jak bardzo Kovu martwi się o Uri, w końcu to jego jedyna córka.
"A ty? Zawsze na drugim planie - jego syn, ale nie Kiary. Rodzina, ale jednak obcy" syknął mu jakiś podstępny głosik. Damu potrząsnął niecierpliwie głową. Nie, ojciec naprawdę go kochał, był o wiele lepszy od Alvara... Po prostu ważniejsza zawsze będzie Uri. 
"Która kocha Jasiriego, a nie ciebie" podpowiedział głosik.
- Och, zamknij się! - burknął zniecierpliwiony lew. - Jasne, że mnie kocha. Tyle że jak brata, to też dobrze. A Jasiriego ojciec rozszarpie i po kłopocie.
Nawet nie zauważył, kiedy przestąpił Rzekę Graniczną i znalazł się na Złej Ziemi, tak samo ponurej i suchej jak zwykle.
"Oto twoje królestwo, jedyny prawdziwy dom, cieszysz się?" lew rozejrzał się wokół. Widocznie także tu nikt jeszcze nie wstał, udał się więc do największej z termitier.
- O, synalek Kovu zaszczycił nas w końcu swoją obecnością - powitała go zgryźliwie jedna z lwic, ziewając przeciągle.
Kijivu, nie wierząc własnym oczom, zerwała się z miejsca i wtuliła się w jego sierść. Lew tym razem jej nie odepchnął.
- Damu, nawet nie wiesz, jak się o ciebie martwiłam, gdzie ty byłeś?! - w typowy dla matki sposób przeszła od radości do złości. - Mogłeś uprzedzić, że gdzieś się wybierasz, nawet nie pomyślałeś, co ja czuję, prawda?
- Przepraszam - rzucił zdawkowo Damu i spojrzał na jedyną młodą lwicę w stadzie, jego znienawidzoną przyjaciółkę z dzieciństwa. - Farasi, czy mogę z tobą porozmawiać?
Zamrugała zdziwiona, w końcu ostatnimi czasy jej unikał, ale odpowiedziała:
- Jasne, wyjdźmy na zewnątrz.
Odprowadzani zaciekawionymi spojrzeniami lwic wyszli z termitiery. Damu nie kwapił się, by zacząć rozmowy, ten obowiązek spadł więc na Farasi.
- Wiesz, twoja matka naprawdę się o ciebie martwiła, chodziła nawet na Lwią Ziemię, dowiadywać się, czy cię tam nie ma, a wiesz, że tego nie lubi.
Damu nie słuchał jej, tylko się w nią wpatrywał. Musiał przyznać, wyrosła na całkiem niebrzydką lwicę. Miała lśniące pomarańczowe futro, ładne zielone oczy patrzyły na niego z uwagą. Była zgrabna i silna. I chyba go lubiła.
- Wiesz, Farasi - rzekł nagle, przerywając jej w pół słowa. - Myślę, że cię kocham.
----------------
UWAGA, UWAGA! Bardzo proszę, by każdy, kto przeczyta ten rozdział, pozostawił po sobie komentarz. Jeśli nie chcesz ujawniać swojego nicku, bardzo chętnie przeczytam anonimowy komentarz, bo czemu by nie. Bardzo mało osób komentuje (choć i za ich opinie jestem naprawdę bardzo wdzięczna), a statystyka wciąż rośnie, a sama jej przecież nie nabijam. I teraz nie mam pojęcia, czy coś się popsuło, czy może nie komentujecie, bo wam się nie podoba? Jestem otwarta na każdy krytyczny komentarz (oby miał sens, a nie "blog jest głupi bo tak!!1!"), nawet bardziej lubię je od tych pozytywnych, serio :). W obecnej chwili zastanawiam się, czy nie zamknąć bloga, bo o ile na nowo polubiłam swoją historię, to nie wiem, czy jest sens publikowania jej, skoro nikogo nie interesuje.

17 komentarzy:

  1. Pamiętam Cię. Byłaś kiedyś pod nickiem "Uri" (a na awatarze miałaś Simbę :D), nieprawdaż?
    Kurcze, trochę czasu minęło od Twojego ostatniego zniknięcia. Cieszę się, że wróciłaś. Byłaś jedną z moich ulubionych blogerów, który rozwijały tematykę Króla Lwa. Szczerze zagubiłem się w Twojej historii i prawdopodobnie będę musiał zrobić w jakimś dniu powtórkę wszystkiego, co tu zostało napisane, co zrobię oczywiście z przyjemnością, bo piszesz naprawdę ładnie. Nie kończ tego bloga, przynajmniej dla kilku swoich mordek, którzy uważnie obserwują tego bloga, a ja do nich dołączam w tym momencie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. którzy*, poprawka.

      A przy okazji chciałbym Cię jeszcze zaprosić na bloga grupowego, który także porusza tematykę Króla Lwa.

      http://stado-sprawiedliwych.blogspot.com/

      Usuń
    2. Yup, Uri to byłam ja :). Ja również cię pamiętam i naprawdę cieszę się, że nadal podoba ci się ta historia, w wolnej chwili chętnie poczytam waszego bloga :)

      Usuń
  2. Ta notka jest wprost nie do pobicia. Nie mg się doczekać następnych!mam wielką nadzieje że jutro może napiszesz o Kopieeee proszę! To najlepszy blog jaki widziałam w życiu bym nie chciała byś go zamknęła! !! Nie zawiedz nas !

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu, ja pamiętam ten blog! To było pierwszy tak dobry blog o Królu Lwie na który trafiłam... Do dzisiaj pamiętam te piękne opisy zachodzącego słońca i to, jak Kovu miał wybierać między Kiarą a to inną lwicą, i tytuł posta ,,To koniec" (to był chyba początek 2014 roku, więc naprawdę myślałam, że to koniec). A teraz po takim czasie znalazłam go i okazuje się, że blog żyje, to takie niesamowite :D Proszę, nie zamykaj go!
    A ten rozdział jest cudowny. Też już trochę się pogubiłam w tych wszystkich imionach i muszę to sobie przypomnieć, jednak pomimo tego czytało mi się bardzo przyjemnie.
    ,,Mimo niewątliwej przyjemności w oglądaniu Jasiriego przerabianego na kotleta schabowego" - boskie XD
    Pozdrawiam!
    PS: Słyszałaś o Lwiej Straży (The Lion Guard)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, nie spodziewałam się, że ktoś pamięta jeszcze fabułę sprzed tych X lat, nawet nie wiesz, jak mnie ucieszył twój komentarz :). Tak, słyszałam o Lwiej Gwardii, chociaż jestem dość sceptyczna (te animacje, aaa!),to korci mnie, by wprowadzić ją kiedyś do opowiadania, zobaczymy :)

      Usuń
  4. Nie zamykaj tego bloga. On jest wspaniały.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepszy rozdział na świecie

    OdpowiedzUsuń
  6. KOLEJNA NOTKA MUSI BYĆ O KOPIEEEE KTÓREGO KOCHAM I WIELBIE. TEN BLOG JESTEM WSPANIAŁY (SORRY ZA CAPSLOK ALE TAK WŁAŚNIE SIĘ CZUJE) NIE MG SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEJ NOTKI! !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ps: jak zamkniesz tego bloga to będziesz miała do czynienia ze mną! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedługo po moim zaangażowaniu się w czytanie tego bloga został on wznowiony, z czego niezwykle się cieszę :D Powrót do pisania po tak długiej przerwie to bardzo duże zaskoczenie dla wszystkich. Droga Autorko, kontynuuj swoją historię, bo, co można zobaczyć w komentarzach, czytelnicy na Ciebie liczą.
    Historia robi się coraz ciekawsza, dlatego wyczekuję kolejnych rozdziałów :) Masz rozbudowany język, a niektóre teksty bohaterów potrafią naprawdę rozśmieszyć ;D W tym rozdziale zastanowiło mnie zakończenie, zobaczymy, co z tego wyniknie. Interesujące jest to, jak ostatnie wydarzenia wpłyną na dalsze losy lwów.
    Życzę powodzenia w przyszłym pisaniu i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam notatkę jednym tchem. Piszesz wprost cudnie. Nie prubój kończyć bloga bo nie warto. Szczeże to ten blog jest najlepszy jaki czytałam. Dzięki tej notatce (serio) wruciła mi wena więc proszę pisz tego bloga dalej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tu jestem i czytam! *macha łapką*

    Domyślam się, w czym leży problem, jeśli chodzi o wyświetlenia i komentarze. Gdyby blog był aktualizowany mniej więcej na bieżąco, ewentualnie z kilkumiesięczną przerwą, to byłoby więcej czytelników, a to dlatego, że znają oni bohaterów i historię, przez co chcą wiedzieć więcej. Natomiast Ty powróciłaś po trzech latach, dlatego stałych czytelników jest tu może kilku, a reszta jest zupełnie nowa. A sama wiem, z mojego doświadczenia, że nowi nie mają czasu lub też im się nie chce nadrabiać 20+ rozdziałów, aby wiedzieć, o co chodzi w historii. A przez to, że nie wiedzą, nie znają postaci i tak dalej, przez to wchodzą, ale nie czytają.

    Dlatego proponuję założyć również nowego bloga, zapoznać czytelników z nową, "świeżą" historią, z którą będą mieli szansę zaznajomić się od początku. A gdy spodoba im się Twój wspaniały styl pisania i umiejętność świetnego poprowadzenia historii, możesz być pewna, że będą chcieli więcej, dlatego zajrzą na tego bloga i go przeczytają :)

    Mam nadzieję, że Cię tym nie uraziłam, a może w czymś pomogłam.

    Pozdrawiam!

    Nyota

    OdpowiedzUsuń
  11. Możesz mieć rację, o tym nie pomyślałam :). Problem w tym, że nie mam pomysłu na drugą historię, a pisanie na siłę nie wyszłoby na dobre ani mnie, ani czytelnikom. No cóż, pozostaje mi cieszyć się z nielicznych, ale za to wspaniałych czytelników i liczyć, że może komuś zechce się nadrabiać te ponad 20 rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Jak ktoś chce to i 30 nadrobi. Nie martw się kochana i pracuj dalej nad tym blogiem jest on moją odskocznią od mojego nudnego flegmatycznego życia. Czekam na rozwój wątku z Kopy i Vitani <3

      Usuń
  12. NIE ZAMYKAJ TEGO BLOGA! To jeden z najlepszych fan fiction ostatnich paru lat. Zwykle omijam fan ficki z akcją umiejscowioną w tych czasach, młode pokolenie, Lwia Ziemia po Kovu i Kiarze, itd., a jednak ta historia mnie zainteresowała :)
    Nie wiem, czy mnie pamiętasz, tu Saini (ale miałam też inne nicki) z bloga o Złoziemcach (the-outlands.blog.onet.pl). Z częstotliwością pisania u mnie jest podobnie, zrobiłam sobie mniej więcej taką samą przerwę, jak Ty, czasem nawet wychodzi, że piszę jedną notkę na rok. Głównie z braku zapału, czasu, itd. Ja też zawsze miałam mało czytelników. I też rozważałam usunięcie bloga. Ale z perspektywy czasu wiem, że lepiej zachować bloga i poczekać na możliwy powrót weny, niż usuwać. Bo po latach człowiek może żałować tej decyzji. Ja w każdym razie z chęcią tu wpadnę, jeśli będziesz pisać dalej :)
    Pozdrawiam
    Saini

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, tak, pamiętam twojego bloga o wyrzutkach! *podskakuje podekscytowana*, był naprawdę świetny, czasem nawet skrobnęłam (jeszcze jako Uri) tam jakiś komentarz. Cóż, widocznie wybitna twórczość (ha ha, czy mój blogasek jest wybitny? No raczej nie) zawsze będzie cieszyć się małym zainteresowaniem, taki już jej ponadprzeciętny los :). Bardzo cieszę się, że moja historia cię zainteresowała,a gdybyś ty wróciła do pisania, rzuć linka :)

      Usuń