piątek, 12 lutego 2016

30.Kovu to dobry król

Śniadanie na Lwiej Ziemi upływało w miłej i przyjemnej atmosferze. Była to głównie zasługa - choć oczywiście nie tylko - ociekających krwią, soczystych gór najprzeróżniejszego mięsa zwalonego na kupę, by każdy mógł sam wybrać, co ma ochotę zjeść. Ta różnorodność była zasługą lwioziemskich lwic, które, chcąc zrobić na gościach jak najlepsze wrażenie także pod względem gastronomicznym, wyruszyły na sawannę bladym świtem, wypatrując dużych  tłustych sztuk spokojnie skubiących trawę parzystokopytnych.
- To było naprawdę pyszne - stwierdziła Viko, oblizując się po posiłku. - A tak w ogóle... co to było?
- Wydaje mi się, że zebra - rzekł z namysłem Kovu, przyglądając się wylizanym do czysta kościom. - Szkoda, że i one nie są w paski, łatwiej byłoby się zorientować.
- A może, skoro już zjedliśmy, ty i Vitani oprowadzicie nas po Lwiej Ziemi? - zaproponował Tavu. - Wydaje się naprawdę piękna, a wczoraj wieczorem mało obejrzeliśmy. Chcemy zobaczyć te tereny, nad którymi władzę sprawuje nasz syn, Kovu król - uśmiechnął się. W niczym już nie przypominał groźnego lwa spotkanego niedawno na pustyni przez Uri, Damu i Jasiriego. Jego rysy złagodniały, wydawał się o wiele młodszy niż w rzeczywistości był.
- Bardzo chętnie. - Vitani przeciągnęła się leniwie po posiłku. - To co, braciszku, od czego proponujesz zacząć trasę wycieczkową?
- Yhm! - chrząknęła głośno Kiara, a gdy wszyscy popatrzyli na nią zdziwieni, wyraziła się w mniej zagadkowy sposób. - Chwilowo za przewodnika musi wystarczyć wam Vitani, Kovu dołączy nieco później, bo ma małą, ale niezwykle ważną sprawę do załatwienia, prawda, Kovu królu?
Brązowy lew przewrócił ostentacyjnie oczami. Szczerze mówiąc miał nadzieję, że Kiara na jakiś czas o tej "małej sprawie" zapomni lub postanowi rozwiązać sama, jednak gdy obie opcje okazały się tylko pobożnymi życzeniami, on musiał wkroczyć do akcji.
- Idźcie, dogonię was - rzucił do rodziców i siostry, polizał partnerkę po policzku i niechętnie skierował się w stronę półki skalnej przeznaczonej dla wrogów, których najchętniej by się poćwiartowało, ale z jakiegoś powodu trzeba się od tego powstrzymać. Przez pierwsze tygodnie pobytu na Lwiej Ziemi sam tam spał i wciąż doskonale pamiętał te drobne kamyki wrzynające się w  jego skórę. Skała tam nie była całkiem pozioma, dlatego podczas nieuwagi we śnie można było rozwiązać bez ćwiartowania problem podejrzanego elementu. No i bez jakiegokolwiek zadaszenia było się wystawionym na deszcze czy też wichury.
"Wymarzone miejsce na noclegi" uśmiechnął się pod nosem Kovu "Może jeśli potrzymam tam Jasiriego jeszcze kilka lat, to w końcu przytępię ten jego charakterek?". Fantazje fantazjami, ale obiecał już coś Kiarze, a jej danych obietnic nie zamierzał łamać. Nigdy.
Z daleka już dostrzegł dwie lwie sylwetki - Juę, której widoczne żal było brata, bo przyniosła mu pokaźny kawał mięsa z dzisiejszej uczty i samego Jasiriego dość niemrawo ów kawał żującego.
Gdy zobaczyli Kovu, pospuszczali oczy i udali, że bardzo zainteresowała ich nagle struktura i konsystencja skały pod ich stopami. Gdy niezręczne milczenie przedłużało się, Kovu powiedział władczym, ale dość spokojnym tonem:
- Juo, czy mogłabyś zostawić nas na chwilę samych? Muszę bardzo poważnie porozmawiać z twoim bratem.
- Tak jest, królu - wymamrotała lwica, w biegu puszczając Jasiriemu takie spojrzenie, jakby widziała go żywym po raz ostatni.
- Przejdźmy się, zawsze lubię rozmawiać w ruchu - zaproponował Kovu, gdy lwica już się oddaliła.
Jasiri skinął tylko głową i obaj zeszli z Lwiej Slały.
Kovu w milczeniu przypatrywał się partnerowi córki. Młody lew dzisiaj już nie próbował się odzywać, szedł w milczeniu z nisko pochyloną głową, nie patrząc na króla. Widocznie po wczorajszej awanturze nie chciał rozgniewać lwa jeszcze bardziej. Wbrew wszelkiemu rozsądkowi Kovu zrobiło się go szkoda.
"Oszalałeś?" zganił się w myślach "Stała czujność, nie wiadomo, z czym taki może jeszcze wyskoczyć".
- Zachowałeś się bardzo nieodpowiedzialnie, zabierając Uri na tę szaleńczą wyprawę - zaczął oschle. - Wiedziałeś, że to moja jedyna córka i że wyraźnie nie zgodziłem się na jej udział w tej głupocie. Dlaczego więc sprzeciwiłeś się mojej woli?
Jasiri zaryzykował szybki rzut oka na króla - skoczy na niego zaraz z pazurami czy nie? - po czym znów niezwykle zainteresowała go chrzęszcząca pod ich łapami trawa.
- Mógłbym powiedzieć, że bardzo mnie o to prosiła, tak bardzo, że nie mogłem się jej oprzeć - powiedział cicho - To być może trochę podreperowałoby mój wizerunek, prawda? Ale w tym wszystkim chodzi o to, że jestem egoistą. W trosce o bezpieczeństwo Juy zabroniłem jej ruszać za mną, ale nie chciałem iść samotnie nie wiadomo gdzie i ile czasu, szczerze mówiąc nawet ucieszyłem się, gdy dołączył do nas brat Uri. Najchętniej byśmy się pozabijali, ale we trójkę jakoś raźniej - spojrzał nagle Kovu prosto w oczy, zdesperowany i pogodzony ze swoim losem. - Pan król mnie zabije, tak? Jestem tchórzem i egoistą, resztę długo by wymieniać, nie mam nic na swoją obronę.
Kovu popatrzył na Jasiriego. Tak, gdyby był typowym i normalnym ojcem, wygnałby go co najmniej i to bez wahania, a zrozpaczonej córce wmówiłby, że uciekł z własnej woli. Ale teraz dopiero zrozumiał wczorajsze słowa Kiary "Zachował się tak samo jak ty wiele lat temu...". Tak, przecież on też w swoim egoizmie namawiał Kiarę, by zostawiła wszystko to, co kocha i uciekła z nim. A dlaczego? Bo nie myślał o przyszłości, innych, liczyła się tylko teraźniejszość, tu i teraz. Czy ma w takim razie prawo karać Jasirigo? Może i on, jak niegdyś Kovu, po odpowiednim nakierowaniu przyniesie swojej partnerce i reszcie stada szczęście.
- Nie, nie zabiję cię, ale pod jednym warunkiem - powiedział surowo Kovu, starając się ukryć zdradziecki uśmiech wypełzający mu powoli na pysk.
Jasiri spojrzał na niego niepewnie, z jakąś nieśmiałą nadzieją.
- Zrobię wszystko, co rozkażesz, panie królu - oświadczył dobitnie.
- Tak? No więc słuchaj uważnie, bo trochę tego będzie. Będziesz kochał i szanował Uri najmocniej jak tylko zdołasz, by nigdy nie pożałowała, że wybrała cię na swojego partnera. Będziesz, jako mój następca, dbał o całe stado i każdego jego członka z osobna, będziesz chodził ze mną na patrole i uczył się wszystkiego, co król wiedzieć powinien. A gdy już zostaniesz królem, będziesz rządził tak dobrze i sprawiedliwe, że przyszłe pokolenia zapamiętają cię na długo. Jakieś pytania?
Jasiri stał jak wrośnięty w ziemię, mrugając tylko od czasu do czasu. Gdy jednak Kovu zaczął poważnie rozważać porządne szturchnięcie, lew ocknął się.
- J-ja... partnerem Uri? Naprawdę? A-ale... - wyjąkał.
- I tylko tyle z tego zrozumiałeś? - westchnął teatralnie Kovu i już po chwili musiał opędzać się od dziękcynno-pochwalnych peanów wygłaszanych przez nie całkiem jeszcze oprzytomniałego Jasiriego.
***
Idąc za przykładem ich przywódców, reszta Złotego Stada również wybrała się pozwiedzać okolicę. Jako ostatni wyruszyli Baridi i Joto, która długo musiała przekonywać partnera o sensowności wyprawy.
- Po co mamy się stąd ruszać? W tej jaskini jest tak miło i przytulnie... - ziewnął przeciągle, szykując się do pośniadaniawej drzemki.
- Przypomnij mi czasem, za co ja cię właściwie kocham, dobrze? - Joto powoli zaczęły puszczać nerwy. - A po to, że całe życie mieszkamy na tej pustyni, gdzie jest tylko piasek, więc jeśli już mamy okazję, zwiedźmy inne tereny.
Wyszli w końcu na sawannę koło południa. Słońce przygrzewało nieco zbyt mocno, ale dla przyzwyczajonych do pustynnych temperatur lwów było w sam raz na przechadzkę. Po krótkiej chwili Joto odzyskała swój stały dobry humor, a Baridi, o ile to możliwe, stracił go jeszcze bardziej.
- Popatrz, tu wszystko jest takie zielone, bujne i piękne. - Ekscytowała się lwica. - O, a zobacz tam, te antylopy dosłownie pchają nam się pod łapy, zapolujmy, co?
- Nie - mruknął zwięźle lew. - Zobacz, to chyba wodopój, chodźmy się napić, od tego łażenia zaschło mi w gardle.
Joto, nie chcąc dostosowywać się do powolnego człapania partnera, pobiegła przodem. Z głośnym śmiechem wbiegła w sam środek spokojnie pijącego wodę stada flamingów.
- Co ty wyrabiasz, Joto? - zdenerwował się Baridi, gdy spanikowana różowa chmura wzbiła się w powietrze, a jedno ze skrzydeł omal nie dziabnęło go w oko. - Wyłaź stamtąd natychmiast!
- Nie, to ty dołącz do mnie. - Lwica oddaliła się od brzegu, płynąc w chłodnej wodzie. Inne zwierzęta na wszelki wypadek odsuwały się na bezpieczną odległość. - Tu jest tak cudownie, Baridi, myślę, że mogłabym tu zamieszkać. Uri jest prawdziwą szczęściarą, że jest przyszłą królową tego miejsca.
- I starczyłoby, gdyby była tylko królową Lwiej Ziemi, w zupełności!
- Hej, o co tym razem chodzi? - Widząc, że sprawa jes chyba poważniejsza niż bywała zwykle, Joto wyszła na brzeg i przysiadła, ociekając wodą, koło partnera. - Dalej jej nie lubisz? Przecież okazała się wnuczką Tavu i Viko, a nie morderczynią.
- Ale ona zabierze nam tron, nie widzisz tego? - patrząc na osłupiałą minę Joto, zniżył się do wyjaśnień. - Wielcy Przywódcy, sądząc, że nie odnajdą już swoich dzieci, obiecali, że po ich śmierci tron otrzyma moja matka Kelpie jako najbardziej zaufana ze stada, tak? Po niej władzę miałem objąć ja z tobą. A teraz co, jest Kovu, Vitani, potem jeszcze Uri, dalej może Damu i Tabris... A gdzie my, ja się pytam?!
- Mnie nie zależy na władzy. - Wzruszyła beztrosko ramionami Joto, bardziej niż na monologu skupiona na czyszczeniu posklejanego futra. - Bylibyśmy władcami, dobrze, zostaną nimi Uri i Jasiri, nie ma problemu. Nie przejmuj się tym tak.
- Łatwo ci mówić - burknął lew. - Mnie na władzy zależy i jeszcze zobaczysz, że ją zdobędę.
***
Po pełnych emocji chwilach na Lwiej Ziemi nastał spokój i kolejne dni płynęły leniwie, nie zapadając niczym szczególnym w pamięć. Po krótkiej wizycie większość lwów ze Złotego Stada wróciła na swoją pustynię, zapraszając  Lwioziemców do zwiedzenia kiedyś  ich terenów. Na Lwiej Ziemi zostali tylko Tavu i Viko, pragnący spędić ze swoimi dziećmi każdą z ostatnich chwil ich życia. Władzę nad Złotym Stadem objęła chwilowo Kelpie i ustalono, że po śmierci obojga starych przywódców drugie dziecko Uri i Jasiriego pobierze się z lwiątkiem płci odmiennej Baridiego i Joto i to ta parka zajmie się w przyszłości Złotym Stadem. Wszystkim taki plan odpowiadał - sprzeciw Baridiego dość szybko został stłumiony przez Joto.
Jasiri, jak przystało na przykładnego przyszłego króla, chodził wraz z Kovu na codzienne patrole, odbierając przy okazji przyśpieszony kurs władania królestwem. Cały wolny czas spędzał naturalnie z Uri - tak samo jak zakochani w sobie po uszy Tabris i Jua. Damu nie pokazywał się od feralnego wieczora na Lwiej Ziemi, nikt jakoś nie miał jednak głowy, by sprawdzić, co u niego. Niepokoić mogły tylko donosy lwic wysyłanych poza teren Lwiej Ziemi w poszukiwaniu pobliskich stad. Tylko nieliczne ostały się w całości - w reszcie powtarzał się ten sam czarny scenariusz - Alvar i czarny lew, "Lwioziemcy", zabranie lwiątek i wybicie większości dorosłych lwów
Pewnego słonecznego popołudnia Uri leżała z mamą na tyłach Lwiej Skały. Lwice rozmawiały cicho, wylegując się na ciepłej skale i obserwując pierwsze lekcje polowania Vitani  z Mirembe.
- Nieźle jej idzie - zauważyła Uri, ziewając leniwie. - Pamiętam moje pierwsze próby w jej wieku, dziwię się, że ze mną wytrzymałaś, mamo.
Księżniczka od kilku dni cały czas czuła się senna, od szaleńczego biegu po sawannie wolała leniuchowanie. zauważyła, że je o wiele więcej niż zwykle. "Takie uroki starości" żartowała z Jasirim, ale nie przywiązywała do tego najmniejszej wagi.
- Nie przesadzaj, ze mną było o wiele gorzej. O, popatrz, idzie do nas babcia Nala. Mamo, tutaj!
Rzeczywiście, lwica wyszła ze swojej groty i szła w ich kierunku. Była już bardzo stara, praktycnie nie miała siły wychylić nosa poza jaskinię, nie polowała - najsmaczniejsze kąski donosiło jej całe stado, a szczególnie Kiara.
- Co się stało, babciu? Czy chcesz, żebym ci coś upolowała? - spytała troskliwie Uri, gdy lwica usiadła już między nimi.
- Nie, chciałam po prostu z wami porozmawiać. A poza tym polowanie nie jest zbyt bezpieczne w twoim stanie.
- Uri! - pisnęła ucieszona jak mała lwiczka Kiara i mocno przytuliła córkę. - Dlaczego nam nic nie powiedziałaś? Przecież wiesz, jak ja i tata lubimy dzieci!
- Ale... jakim stanie? - Uri zrobiła się czerwona jak pomidor. - Nie, my jeszcze nie planowaliśmy...
- Tego się nigdy nie planuje. - Nala uśmiechnęła się, przypominając sobie swoją młodość. - A lwiątka i tak się pojawiają i już z tym nic nie zrobisz. Ale nie o tym chciałam mówić, tak właściwie to przyszłam cię przeprosić, Kiaro.
- Mnie? Ale za co? - lwica natychmiast nabrała czujności, przestając się uśmiechać.
- Na początku nie wierzyłam, że ty i Kovu będziecie dobrymi władcami. Byłaś taka młoda i beztroska, a on... Teraz mogę ci powiedzieć, że mimo że to ja namówiłam Simbę, by przyjął go do stada, nie ufałam mu.
- Mamo! - Kiara poczuła się urażona lecz Nala machnęła tylko niecierpliwie łapą. Choć wpatrywała się w Mirembe próbującą złapać jakiegoś owada, jej wzrok sięgał znacznie dalej.
- Wiedziałam, że trzeba dać mu szansę i zapomnieć o przeszłości, taka była zawsze dewiza Lwioziemców. Najchętniej jednak wysłałabym go spowrotem na Złą Ziemię, by już nigdy stamtąd nie wrócił. . Pytałam Wielkich Władców z Przeszłości, dlaczego musiał zginąć... Kopa. On od maleńkości był uczony na króla, wiedziałam, że byłby dobrym władcą. Ale on nie żył, a ktoś musiał zostać królem zamiast niego. Nie było innych kandydatów oprócz Kovu i, wbrew mojej woli, objął on tę funkcję. Nawet nie wiesz, jak bardzo się tego bałam, ale ostatecznie sprostał. I właśnie za to cię przepraszam, nie powinnam w niego wątpić, skoro ty i ojciec wierzyliście - Nala przytuliła Kiarę - Kovu to dobry król, a ty królowa. Oboje dajecie z siebie wszystko i jestem naprawdę dumna, że mogę wam służyć.
- Dziękuję, mamo, twoje słowa naprawdę wiele dla mnie znaczą.
- A ty, Uri, myślę, że również zasłużysz się dla Lwiej Ziemi. Ten twój Jasiri to porządny lew. Chciałabym cię tylko prosić, żebyście, jeśli urodzi wam się synek, uczcili mojego małego Kopę nadając mu imię po nim, dobrze?
- Dobrze, ale my nprawdę jeszcze nie... - Tym razem oblicze Uri mogłoby konkurować z całą zupą pomidorową, ale Nala już wstała.
- Bardzo wam dziękuję - rzekła serdecznie, patrząc na dwie najbliższe jej lwice. Kochała je, choć nigdy nie umiała im tego okazać, nawet teraz. - Pójdę coś upolować, dawno tego nie robiłam.
Matka i córka leżały przez chwilę w milczeniu, przetrawiając usłyszane informacje.
- Uri, lepiej pójdź za babcią, jest już stara i nie powinna samotnie polować - Ciszę przerwała Kiara, tknięta jakimś dziwnym przeczuciem.
Księżniczka natychmiast zerwała się ze skały i najszybciej jak tylko mogła - choć wolniej niż zazwyczaj - pobiegła za Nalą. W oddali dostrzegła kremową lwicę skradającą się za stadem antylop. Nie mogła krzyknąć, by go nie spłoszyć, a odległość je dzieląca była zbyt dużą. Biegła jednak dalej, łudząc się, że jej złe przeczucie jest tylko złym przeczuciem.
"Dlaczego postanowiła powiedzieć nam to wszystko akurat dzisiaj?" pomyślała przelotnie.
Widziała, jak stara lwica rzuca się w pogoń za stadem. Coś jednak było zdecydowanie nie tak - zamiast dopaść ostatnią, najsłabszą sztukę, Nala wmieszała się pomiędzy stado, powodując, że to zaczęło biec prosto na nią.
- Babciu, nie! - wrzasnęła Uri. Nim się spostrzegła, dołączyła do niej Kiara, Vitani i Mirembe.
We cztery dobiegły do leżącej lwicy. Spanikowane stado już dawno uciekło, ale Nala nie żyła.
---------------
Rozdział długi, ale wydaje się taki... rozwlekły? No nie wiem, jak na mój gust zdecydowanie za dużo dialogów - chciałam upchnąć dużo (ważnej i potrzebnej w przyszłości) treści w jednym rozdziale, ale chyba przedobrzyłam. Oceńcie sami, tylko szczerze, błagam :)
Co do komentarzy pod poprzednim rozdziałem - bardzo, bardzo Wam za każdy z nich dziękuję. Nawet nie wiecie, jak miło mi się robiło, czytając tyle ciepłych słów na temat mojego bloga, którego ja wcale za taki dobry nie uważam. Bardzo cieszę się, że i Wam podoba się moja historia, a co do małej ilości czytających mogę tylko powiedzieć - nie ilość, ale jakość się liczy, a Wy jesteście The Best!

9 komentarzy:

  1. Biedna Nala :( szkoda mi jej. Rozdział piękny jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam całą historię i bardzo mi się podoba! Co do tego rozdziału myślę, że Nala zrobiła to specjalnie nie wiem dlaczego ale tak mi sie wydaję. Czekam z niecierpliwością na nowy wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział śliczności

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział trzymający w napięciu :) Naprawdę super :) Najlepszy moment to ten kiedy Kovu rozmawiał z Jasirim i to twoje słownictwo pierwsza klasa "bardzo zainteresowała ich nagle struktura i konsystencja skały pod ich stopami""Pan król mnie zabije, tak?" naprawdę świetne, zastanawiam się skąd ty bierzesz te sformowania. Z niecierpliwością czekam na next :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następna nocia? A co do tej to jest superrrr ! Pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę,że zmienia się szablon :) tutaj podaję link gdzie są różne efekty KArt http://tajemniczy--ogrod.blogspot.com/2013/04/linki-i-karty.html myślę, że pomogłam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej jestem nowa. Bardzo fajna notka Twój blog jest naprawde supi.

    OdpowiedzUsuń
  8. 36 year-old Software Consultant Giles Tolmie, hailing from Clifford enjoys watching movies like Blood River and Geocaching. Took a trip to Ilulissat Icefjord and drives a Land Cruiser. kliknij

    OdpowiedzUsuń
  9. 55 year-old Sales Associate Kleon Matessian, hailing from Campbell River enjoys watching movies like The Derby Stallion and Scouting. Took a trip to Historic Centre of Mexico City and Xochimilco and drives a Alfa Romeo 6C 1750 Supercharged Gran Sport Spider. kliknij aby przeczytac wiecej

    OdpowiedzUsuń