poniedziałek, 24 grudnia 2012

24.To koniec

Olbrzymia kula jaskrawozłotego słońca była bezlitosna. Niszczyła wszystko, co napotkała na swej drodze, niezależnie, czy był to nędzny kaktus, czy zwierzęcy organizm. Jej upalne promienie potrafiły wydrzeć z każdego wszelkie siły wraz z ostatnią kroplą wody, pozostawiając jedynie pustą skorupę.
Uri, Damu i Jasiriemu już niedaleko było do takiegoż stanu. W ciągu dnia na odpoczynek musiały starczyć im cztery postoje na dobę - dwa w dzień, na zjedzenie złapanej przez siebie zdobyczy i napojenie w oazie, jeśli takowa była gdzieś w pobliżu, i dwa nocne, podczas których spano zaledwie dwie godziny, a potem znów ruszano w niekończącą się drogę po piaskach pustyni.
Stado, nawiasem mówiąc - naprawdę w miodowych odcieniach - wydawało się jednak wyjątkowo odporne na pustynne warunki i znikomą ilość pożywienia. Poruszało się zwinnie po gorących piaskach, nie zamieniając ze współtowarzyszami prawie żadnego słowa. Wyjątkiem były krótkie warknięcia irytacji, gdy Damu, Uri i Jasiri pozostawali za bardzo w tyle.
Przełom nastąpił drugiego dnia wędrówki, podczas odpoczynku przy maleńkiej oazie. Uri leżała w cieniu niewielkiej palmy, relaksując się chwilą spokoju , a Damu i Jasiri, jak przystało na przykładnego brata i przyjaciela, parzyli sobie łapy, przetrząsając piasek w poszukiwaniu choćby najmniejszej zdobyczy. Jak na złość większość pustynnej fauny wybrała sobie aktualnie zupełnie inne miejsce na pobyt. Wyjątek stanowiły dwa nędzne skorpiony, złapane przez zręczne łapy Jasiriego natychmiast, gdy wytknęły głowy z piasku.
- Wspaniały posiłek, naprawdę - burknął Damu, oglądając zdobycz niebieskookiego. - Nie wiedziałem, że Uri jest na diecie.
- To pochwal się, co ty upolowałeś. - Brat Juy zaszczycił Damu przelotnym spojrzeniem. - Ach, zapomniałem, że ty żyjesz samym powietrzem. - Uśmiechnął się złośliwie i powlókł się do przyjaciółki. Syn Kovu, mrucząc obraźliwe epitety pod nosem, poszedł za nim.
- Cóż, lepsze to od samej wody. - Uri jak zwykle umiała znaleźć dobrą stronę tam, gdzie jej nie było. - Pomyślcie, że mielibyśmy jeść same robaki, jak mój dziadek, gdy mieszkał w dżungli...
- A może skusicie się na kawałek antylopy oryks? Baridi upolował całkiem sporą, raczej nie zjemy we dwójkę całej, a nie chcemy, by się zmarnowała.
Cała trójka z zaskoczeniem odwróciła się mówiącej. Była to jasnomiodowa, młoda lwica z lekkim uśmieszkiem na pysku. Gorący wiatr zawiewał jej długą, niesforną grzywkę na brązowe oczy nieznajomej. Troszkę za partnerką stał lew o podobnym kolorze futra, grzywie w odcieniu toffi i ślepiach w głębokim odcieniu szmaragdu. Nie odezwał się, gdy Damu, Jasiri i Uri dziękowali za propozycje posiłku i w milczeniu poprowadził całą czwórkę przez podejrzliwie przypatrujące im się stado z pustyni. Przystanął dopiero koło zwłok pokaźnej antylopy na skraju oazy. Na widok obfitego posiłku, o jakim całej trójce od dwóch dni się nawet nie śniło, Damu, Jasiriemu i Uri aż zaświeciły się oczy. Nie siląc się na kulturę, rzucili się do konsumpcji. Lew i lwica, w o wiele bardziej elegancki sposób, poszli w ich ślady.
- A tak w ogóle - rzekła lwica z grzywką pomiędzy jednym kęsem a drugim. - Jestem Joto, a to Baridi. - Machnęła łapą w stronę towarzysza.
- Ja mam na imię Uri, a to mój brat, Damu i... - Zawahała się, przy czym szkarłatny rumieniec, nie spowodowany bynajmniej wysoką temperaturą, wypełzł zdradziecko na jej policzki. - I bardzo bliski przyjaciel, Jasiri. - Przedstawiła obydwa lwy.
Pałaszowali chwilę w milczeniu, lecz ciszę przerwał niedługo Damu.
- Dlaczego zaproponowaliście nam posiłek? - Skrzywił się lekko, gdy dosięgnął go kopniak wymierzony przez Jasiriego. - To znaczy, bardzo nam z tego powodu miło, ale reszta waszego stada uważa nas za szpiegów i...
- I najchętniej zrobiłaby z nas siekane kotlety. - Uzupełniła ponuro córka Kovu.
- A jesteście szpiegami? - Gdy cała trójka zgodnie zaprzeczyła, Joto uśmiechnęła się lekko. - Tak też myślałam. Nie obraźcie się, ale jako profesjonalni szpiedzy nie dalibyście się tak łatwo nam złapać. Poza tym. - Westchnęła cicho, a w jej oczach zagościł smutek. - U nas już nie ma, co podglądać...
- Chyba nie masz zamiaru opowiadać im o nas wszystkiego? Może i nie są szpiegami, ale nie zapominaj, że to obcy. - Po raz pierwszy odezwał się Baridi, racząc całą trójkę wyniosłym spojrzeniem.
- Oczywiście, że nie, głuptasie. - Joto polizała partnera po policzku, a potem wtuliła się w jego bujną grzywę. - Niezbyt was lubi, ale to wszystko przez jego matkę, Kelpie*, no wiecie, tę piskliwą. - Puściła im oczko spod pasm koloru toffi.
***
Po raz drugi tego dnia przekroczył Rzekę Graniczną i znalazł się na Złej Ziemi. Z pewnym rodzajem rozrzewnienia wpatrywał się w tą spękaną glebę. Pamiętał, jak całkiem niedawno bawili się tu we czwórkę - on, Vitani, Kijivu i Alvar. Nie były to beztroskie igraszki, każdy, nawet lwiątka, martwił się, czy starczy mu jedzenia czy wody do następnego dnia. Były to jednak obawy fizyczne, do zaspokojenia których starczyły kły, pazury oraz odrobina mózgu. Teraz jednak wcale nie pomogłyby one Kovu, w jego obecnych rozterkach mogło pomóc jedynie serce. A ono już podjęło swoją decyzję.
Nie zauważony przez nikogo dotarł aż do termitiery. Lwice były teraz na polowaniu po lwioziemskiej stronie granicy, nikt nie mógł mu więc przeszkodzić. Na miękkich łapach wszedł do środka i prawie od razu dostrzegł w półmroku dwa niebieskie punkciki - oczy Kijivu. Serce zabiło mu mocno w piersi, jakby chciało się wyrwać na wolność, zmuszał się jednak, by stawiać krok za krokiem. W końcu stanął tak blisko lwicy, że ich nosy prawie się ze sobą stykały.
- Witaj, Kijivu - wyszeptał przez zaciśnięte gardło.
- Kovu? Co ty tu robisz? - Lwica leniwie wstała z ziemi i popatrzyła z czułością na lwa. Och, jak ona go kochała!
- Kijivu...
- To wspaniale, że przyszedłeś, chodź, zjedz coś, a potem porozmawiamy. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Kijivu...
Lwica pobiegła po kawałek mięsa leżący w innym kącie termitiery. Przyniosła go i, rozszczebiotana, zaczęła coś opowiadać, nie spuszczając wzroku z lwa, stojącego jak wryty w tym samym miejscu, gdzie ujrzała go przed kilkoma minutami.
- KIJIVU! - ryknął wreszcie, gdy potok słów nie mijał, a przybierał na sile. Przestraszona lwica zamilkła natychmiast, patrząc ze zdziwieniem na Kovu.
- Nie będę owijać w bawełnę. To koniec.
- Koniec czego? - Jej oczy zrobiły się ogromne niczym spodki, usta drżały. Spróbowała przytulić się do zielonookiego, lecz ten zdecydowanie odepchnął ją od siebie. Jej hipnotyzujące go niegdyś błękitne jeziorka oczu, teraz pełne srebrzystych łez,  nie robiły już żadnego wrażenia.
- Koniec nas. Romansu, przyjaźni, przypadkowych spotkań, wszystkiego. Kocham Kiarę i tylko ją, ty dla mnie nie istniejesz.
Nie oglądając się za siebie pobiegł w stronę Lwiej Ziemi. W sercu, po wielu miesiącach wątpliwości i rozterek, czuł błogosławioną lekkość. Definitywnie zakończył wreszcie rozdział opatrzony karteczką "Zła Ziemia". Ostatnia nić wiążąca go z tym miejscem pękła. Był wolny. 

*Kelpie w języku suahili oznacza topielca

19 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Cieszę się, że Kovu wybrał jednak Kiarę:)
    Pozdrawiam i zapraszam na lwica-ishara.blogspot.com

    Damu

    OdpowiedzUsuń
  2. HA! Wiedziałem co wybierze Kovu :D
    Rozdział podobał się.
    Pozdrawiam, Wesołych Świąt ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że ktoś w końcu pomógł Uri, Damu i Jasiriemu. No i bardzo się cieszę, że Kovu wybrał Kiarę:)
    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kovu naprawdę dobrze postąpił. Wybrał swoją prawdziwą miłość.
    Dobrze, że ktoś postanowił się z lekksza zaopiekować Uri, Damu i Jesirim. Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec pomocy Joto :)

    Wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku c:

    OdpowiedzUsuń
  5. Kovu jednak wybrał Kiarę wspaniale! Jestem ciekawa czy Joto czegoś nie knuje? Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. UFF... już myślałam, że Kovu popełni największy błąd w swoim życiu, ale jednak wybrał Kiarę. Coś mi się wydaję, że Joto zagości w twojej historii nieco dłużej... Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku! :) PS u mnie pojawił się świąteczny rozdział, zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybaczcie ze tak długo mnie tu nie było ale miałem zajęty cały listopad no a potem zająłem się za kombinowanie nowych notek i tak oto wyszły także zapraszam na http://krol-lew-4.blog.onet.pl/
    Natomiast co do tej notki już bałem się że Kovu popełni totalną głupotę jednak podjął właściwą decyzję troche mi wprawdzie żal Kijivu ale powinna się także pogodzić z tym wszystkim i tak na dobrą sprawę powinna nawet czuć się winna że przez nią mało nie rozpadło się małżeństwo Kovu i Kiary ale jak widać nawet na to ją nie stać mam tylko nadzieje że nie jest jeszcze za późno by przekonać Kiarę o decyzji jej męża
    Wspaniała notka czekam na kolejną i życzę szczęśliwego nowego roku

    OdpowiedzUsuń
  8. Uri, wracaj szybko do pisania. Mam nadzieję, że Twoje zajęcia nie odciągnęły Cię na dobre, bo moim zdaniem jesteś najlepszą pisarką! Twoje opisy są godne pozazdroszczenia. Wracaj szybko.

    www.krol-lew-4.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Uri ! Czytałam Twojego dawnego bloga na onet.pl i czytam tego u strasznie mi się podoba ! Nie zawieszaj bloga na zawsze, proszę ! Wróć do pisania .


    michalina.przybyla
    Wpadnij do mnie
    krol-lew-4-dalsze-zycie-lwow.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. słyszałam , żę byłaś na blog.pl ale ci się nie podobało i przeniosłaś się na blog spot :P miałam identyczną sytuacje :P oyo mój blog poczytasz ? http://lovelewlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały blog, jak i rozdział! Naprawdę!
    Wracaj do pisania! Proszę!
    Coś jednak mi się wydaję, że nie wrócisz, no bo jest 23 czerwca, ale oczywiście chcę abyś wróciła!

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy ty wrócisz, czy nie?
    No bo nie ma cię 7 miesięcy, jest lipiec!
    Chcę abyś wróciła, ale coś mi się nie wydaję, spójrz na kalendarz!
    Eh. Czekam na tą notkę, może się doczekam?
    Proszę, przemyśl to! Wierny fani czekają!

    Z pozdrowieniami Anonim.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej Uri, czy zawiesiłaś bloga na stałe? Oby nie!
    Nie ma cię długo, a ja się martwię. :c
    Proszę wróć! Wierni fani czekają. Są wakacje, może znajdziesz czas na pisanie.

    UDANYCH I BEZPIECZNYCH WAKACJI!

    OdpowiedzUsuń
  14. Uri, czy ty skończyłaś pisać?
    NIE! NIEEEEE!!!!!
    Ty, Nyota i Dragonisse jesteście naj, naj, naj pisarkami! Teraz ciebie nie ma - nie ma również składu moich ulubionych bloggerek. :c Przemyśl to, są wakacje znajdziesz czas... lub pisz chociaż raz na dwa miesiące, błagam!

    ~* Cool Wakacji

    OdpowiedzUsuń
  15. Ta notka jest, jest...po prostu wspaniała!
    Masz bogate słownictwo, piszesz i opisujesz wszystko wspaniale!
    Żałuję, że natrafiłam dopiero teraz tutaj - w sumie komentowałam tu dwa razy, lecz wtedy nie zwróciłam uwagi na to twoje ogromnie bogate słownictwo.
    Ten blog był wspaniały! Szkoda, że został zawieszony - mam nadzieję, że nie na stałe.

    Życzę udanych, bezpiecznych i słonecznych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ej, napiszesz coś? D:
    Jeżeli nie, chyba się zabiję...:x

    OdpowiedzUsuń
  17. Kochane Anonimki. Nie zmuszajcie Uri. Wprawdzie długo nie piszę, samemu mi jest przykro, lecz z drugiej strony rozumiem ją. Ma swoje sprawy i swoje życie, nie wtrącajmy się. A już na pewno nie zmuszajmy jej - jak już wspomniałem. Znajdzie czas, znajdzie pomysł, to napisze. A może znudził jej się Król Lew i chce odpocząć od pisania i blogowania? A może powróci jednak? Nie dowiemy się o tym, odpowiedź znajdzie się zaglądając tu i komentować pozytywnie, a nie coś typu ''Spójrz na kalendarz, nie ma cię 7 miesięcy!'', bądź ''Eh czekam na tą notkę, może się doczekam?''
    Proszę nie zmuszajcie jej, ani nie straszcie ani nie przekonujcie poprzez ''Jeżeli nie napiszesz, chyba się zabiję...''. Tak, uwierzę, że się zabijecie, na pewno. Przemyślcie to, Anonimki i zastanówcie się.

    OdpowiedzUsuń
  18. Chciałam już zapytać się Uri, kiedy coś napisze, aczkolwiek wiem, że nie odpowie mi i Anonim nade mną ma rację. Odczepcie się od Uri, przedmówcy, a konkretnie Anonimowi.

    Rozdział jest genialny! Ciekawy i trzymający w napięciu, kogo wybierze Kovu. Jednak dokonał właściwego wyboru, co sprawiło, że na mojej twarzy zagościł uśmiech od ucha do ucha. A już się bałam, że wyzna miłość Kijivu. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu, o ile będzie. Oby się pojawił, jednakże nie wtrącam się w życie administratorki tego wspaniałego bloga.
    Jeśli coś napiszesz, z ogromną chcęcią będę tu wpadać częściej. A jeżeli coś napiszesz, to trzymam kciuki i życzę powodzenia i weny twórczej. Być może kiedyś założysz nowego, aktualnego bloga, aczkolwiek nie zmuszam cię.

    Pozdrawiam gorąco i życzę najwspanialszych i bezpiecznych wakacji, dużo gorącego słoneczka i miłych wypoczynków od pracy przez dziesięć miesięcy w szkole i od kartkówek, sprawdzianów i zadań domowych, które -sama to wiem- były denerwujące i trudne, aczkolwiek człowiek bez nauki nigdy nie osiągnie sukcesów. : )

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj Uri! Tutaj Nyota :)
    Mam nadzieję, że powrócisz jeszcze do pisania, ponieważ bardzo brakuje mi Twojego bloga i Twojej twórczości. Jeśli jednak już znudził Ci się "Król Lew", to w pełni to akceptuję i rozumiem. Dobrze by było, gdybyś jednak poinformowała swoich fanów o tym, że już nigdy nie powrócisz do pisania tego bloga. Przynajmniej wszyscy byśmy wiedzieli "na czym stoimy" i jaka jest sytuacja.
    Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku :)
    Pozdrawiam serdecznie <3

    OdpowiedzUsuń