Pierwszy, jak wypadałoby na króla, po wstrząsającej nowinie doszedł do siebie Kovu.
- Dlaczego mamy wam wierzyć? - spytał cicho, patrząc złowrogo na Jasiriego i Juę.
- Wcale pan nie musi, leźliśmy sobie przez dżunglę i pustynię wiele dni ot tak, żeby nakłamać kompletnie nieznanemu nam stadu, naprawdę świetna perspektywa, nie ma co. - Parsknął ironicznym śmiechem, lecz natychmiast spoważniał. - Nie kłamię, panie królu.
- Myślę, że można im wierzyć. - Niespodziewanie nawet dla samego siebie odezwał się Tabris.
- Ale co ty wygadujesz?! - Damu przepchnął się przez tłum do kolegi i z niedowierzaniem spojrzał mu w oczy. - Oni chcieli zabić moja siostrę, zapomniałeś? I, nie wiem, czy wiesz, jeśli im wierzysz, to znaczy, że twierdzisz, że Lwioziemcy zaatakowali ich stado.
- Nie, ja... - Kuzyn Uri popatrzył z urazą na Damu. Sądząc po zaciętej minie, miał dokończyć zdanie czymś niemiłym, jednak w porę przeszkodził mu Kovu.
- Dosyć, chłopcy.- Zwrócił się do obcych. - Zapewniam was, że moje stado nie miało nic wspólnego z napaścią na wasze rodziny, ufam im.
- To pan tak twierdzi, oni się jakoś jeszcze nie wypowiedzieli w tej kwestii. - Prychnął Jasiri. W tamtej chwili Kovu stwierdził, że go nie lubi - był według niego zbyt wygadany i bezczelny.
Wśród stada rozległy się oburzone szepty - jak obcy może podejrzewać ich o takie czyny? W końcu przed szereg wystąpiła królowa Kiara. Lekki wiaterek omiótł jej piękne miodowe futro.
- W imieniu całego stada zapewniam was, że nikt, powtarzam, nikt z nas nie jest zamieszany w tragedię, która wydarzyła się w waszym stadzie. Nikt.
Zapadła cisza. Po chwili przerwał jej cichy głos Juy:
- Skoro nie wy, to kto? Dlaczego te lwy miałyby podawać się za Lwioziemców?
- W tym szaleństwie jest metoda - rzekł nagle poetycko Tabris. Gdy zorientował się, że zwrócił tym uwagę większości stada, odchrząknął cicho i spuścił wzrok. Nie lubił być w centrum zainteresowania.
- Co masz na myśli, Tabris? - spytał Kovu siostrzeńca. Po wyrazie jego pyska można było zauważyć, że tknęła go jakaś myśl.
- Nic, wujku - wymamrotał czerwony jak piwonia lewek, jednak król nie zwracał juz na niego uwagi.
- Jak wyglądało to stado? To, któro was zaatakowało? - Zwrócił się do obcych. - Potrafilibyście opisać jego członków?
Jasiri zamyślił się głęboko. Słońce zamigotało w jego niebieskich oczach, zamieniając je w dwa małe oceany pełne odcieni granatu i niezliczonych tajemnic. Wbrew swojej woli Uri, siedząca bezpiecznie pomiędzy bratem, a matką, pomyślała, że nie miałaby nic przeciwko, by w nich utonąć. Być może na zawsze...
"Przestań" skarciła się w duchu "Chyba nie zakochasz się w lwie, który dosłownie przed pięcioma minutami próbował cię zabić?".
- Jeśli się tak dobrze zastanowić - rzekł niebieskooki, pocierając łapą nos, co było chyba oznaką zamyślenia. - Nie przypominam sobie nikogo z obecnych tu w tym stadzie, któro zaatakowało naszą ziemię, a ty, Juo?
Lwica pokręciła przecząco głową, szepcząc jednocześnie coś uspokajająco do małej lwiczki z czerwonobrązowym futerkiem, Mirembe.
- Opisz nam, jak wyglądały tamte lwy. - Poprosił Kovu. - Być może to naprowadzi nas na jakiś trop.
- Noo... - Zastanowił się Jasiri, znów intensywnie pocierając nos. Na dłuższą metę wyglądało to dość zabawnie. - Lwice, około dziesięciu, nie wyróżniały się niczym szczególnym, niektóre były jasne, inne ciemne. Były też dwa lwy wyglądające na przywódców stada, również nic ciekawego.
- Ej, braciszku, chyba ci pamięć szwankuje. - Jua dała Jasiriemu lekkiego kuksańca, nie wypuszczając z łap małej.- Dlaczego mężczyźni mają taki dziurawy mózg? - Westchnęła cicho, ale tak, by usłyszał to niebieskooki. Dotarło też do Uri.
- Nie martw się, tak jest zawsze. Obserwowałam na przykładzie mojego kuzyna i brata. - Księżniczka mrugnęła porozumiewawczo do lwicy. Po chwili wahania tamta odwzajemniła gest. Damu pufnął z naganą - nie pozwoli, by jego siostra za bardzo kolegowała się z niedoszłymi mordercami!
Uri jednak tego nie zauważyła, bo słuchała, o czym mówi dalej Jua.
- Te dwa lwy, o których mówił mój brat, były bardzo charakterystyczne. Jeden z nich miał czarne futro i rudobrązową grzywę.
Pomimo że Kovu wytężał pamięć jak tylko mógł, nie przypominał sobie, by kiedykolwiek znał lub choćby widział lwa odpowiadającemu opisowi. Nikt ze stada również nic o takim osobniku nie wiedział.
- A ten drugi? - Król wiedział, że jeśli i tym razem nie rozpoznają opisywanego lwa, Jasiri i Jua nie uwierzą Lwioziemcom, że to nie oni stoją za okrutną zbrodnią na ich bliskich. Choć nie lubił niebieskookiego, to bardzo zależało mu na pozytywnej opinii od niego i jego siostry - nie chciał mieć przez całe życie łatki mordercy przyklejonej do niego niczym drugie futro. Tyle lat walczył ze złem wpajanym mu przez Zirę, nie miał zamiaru by wszyscy myśleli, że poszedł jednak w jej ślady.
- Ten drugi... On miał jasnozłote futro i ciemnobrązową grzywę. - Zaczęła z wahaniem Jua. - Tak, i bliznę na lewym oku, tak jak pan.
Kovu zamrugał z niedowierzaniem - czy to możliwe, żeby lwica mówiła o ...?
- Alvar! - krzyknęli jednocześnie Uri i Tabris. Spojrzeli na siebie z urazą, jakby nie mogli przeboleć, że to drugie również odkryło coś tak wstrząsającego
- A kim jest ten... Alvar? - spytał podejrzliwie Jasiri, wpatrując się podejrzliwie w dwójkę Lwiozemców.
- Taki wredny i podstępny lew, my również mieliśmy z nim ciągłe problemy. - Pośpieszył z wyjaśnieniami Tabris. - Zniknął kilka tygodni temu, myśleliśmy, że mamy go już z głowy...
- Czyli jednak to ktoś z waszego stada, tak? Widzisz, Jua, mialem rację, że oni są w to wszystko zamieszani!
- Nie, on mieszkał na Złej Ziemi, tuż za granicą.
- Jaką mamy gwarancję, że nie kłamiecie? - Jasiri nie dawał za wygraną i za wszelką cenę szukał dziury w całym.
- Cóż, po pierwsze możecie zapytać o niego moją matkę i kilka lwic, które mieszkają dalej na Złej Ziemi. - Choć Damu był troszkę mniejszy od Jasiriego, to spróbował popatrzeć na niego z góry. Trochę mu to nie wyszło. - Po drugie, czemu mielibyśmy was okłamywać? Mamy przewagę liczebną, moglibyśmy was z łatwością zabić, a nie bawić się w jakieś gierki.
- Damu! Nie będziemy nikogo zabijać. - Skarcił syna Kovu. - Co się dzieje, Uri?
Kremowa lwiczka osuwała się powoli na ziemię. Uśmiechnęła się słabo do ojca.
- Trochę słabo się czuję, widocznie mam gorszą kondycję, niż myślałam. - Zaśmiała się skrępowana.
- Kiaro, odprowadź ją do groty, niech trochę odpocznie. - Zatroskany lew popatrzył na córkę i powrócił do rozmowy z niebieskookimi.
- Wszystko w porządku, skarbie? - spytała królowa, gdy lwiczka kładła się w Grocie Królewskiej.
- Tak, trochę poleżę i będę jak nowa. Wracaj do nich, mamo.
Kiara wyszła, a Uri zamknęła oczy. Nie dane jej było jednak długo zaznać spokoju, bo po kilku minutach przybiegł do niej Damu.
- Wiesz, co zrobił ojciec?! - zapytał takim tonem, jakby Kovu wymordował co najmniej pół sawanny.
- Eee...? - mruknęła księżniczka, niezbyt zainteresowana rewelacjami brata. Na pewno chodziło o jakiś kompletnie nieinteresujący ją drobiazg. Trochę źle się czuła i wolałaby zostać sama, ale Damu nie dopuścił jej już do głosu.
- Przyjął ich do stada!
- Kogo?
- No ich, Jasiriego, Juę i tę małą, Mirembe! - Pieklił się dalej.
- A coś w tym złego? - Udało jej się wtrącić między wykrzyknienia brata.
- Jeszcze się pytasz? - Zaczął nerwowo krążyć po jaskini. - Przecież oni...
- Ekhem! - U wylotu jaskini rozległo się lekkie chrząknięcie. Ponieważ tajemniczy chrząkacz stał w pełnym słońcu, nie mogli rozpoznać, kim jest. Dopiero, gdy wszedł do groty, okazał się brązowym i niebieskookim lwem, czyli Jasirim. Uśmiechał się niepewnie i chciał coś powiedzieć, lecz oczywiście przerwał mu Damu.
- Ty! - wrzasnął oskarżycielsko do lwa i rzucił się na niego. Nie była to zabawa, bo obaj mieli wyciągnięte pazury i nie silili się na delikatność.
- Przestańcie! - Przerażona lwica próbowała rozdzielić walczących, lecz oni nie zwrócili na nią najmniejszej uwagi - drapali się i gryźli bez opamiętania.
- Co tu się dzieje? - Z pomocą córce przyszedł Kovu. Jego władczy głos i potężne łapy z łatwością rozdzieliły walczących. Obaj dyszeli jak po przebiegnięciu maratonu, z pysków kapała im krew i każdy z nich patrzył na przeciwnika z nienawiścią. Siedzieli jednak spokojnie.
- Co tu się dzieje? - Powtórzył srogo król.
Oba lwy zaczęły się przekrzykiwać, chcąc przedstawić swoją wersję zdarzeń. Król popatrzył na nich zdegustowany.
- Tak to my do porozumienia nie dojdziemy. Uri, ty mi powiedz, co tu się wydarzyło.
Księżniczka, jąkając się co chwila ze zdenerwowania - a może z obecności Jasiriego - opowiedziała ojcu, co się przed chwilą stało.
Gdy skończyła, król popatrzył zatroskany na syna.
- Nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie, Damu - rzekł cicho. - Wyjdź teraz i poczekaj na mnie pod Lwią Skałą, musimy poważnie porozmawiać.
Młody Złoziemiec, spuściwszy głowę, wybiegł z groty.
- Co do ciebie... - Ton króla stał się o wiele ostrzejszy, gdy popatrzył na Jasiriego. - Nie życzę sobie, byś walczył z moim synem. Jeśli powtórzy się to jeszcze raz, wyrzucę ze stada ciebie i twoją siostrę, zrozumiano?
Lew w milczeniu pokiwał głową.
- Co ty w ogóle robisz w Grocie Królewskiej?. - Kovu kontynuował swoją tyradę. - Mówiłem wyraźnie, że na razie śpicie na dworze.
Niebieskooki przestąpił z łapy na łapę, wyraźnie zakłopotany.
- Chciałem porozmawiać z Uri, pana córką - wymamrotał wreszcie.
- Od niej to ty się trzymaj z daleka, bo...
- Tato, nie przesadzasz troszkę? - Lwica przewróciła oczami. - On chce porozmawiać, a nie wbić mnie na pal i odtańczyć taniec wojenny.
- No, skoro tak mówisz... - Król uśmiechnął się lekko. - Ale jeśli tylko ją tkniesz, to...
- Tak, tak, pa pa! - Księżniczce udało się wreszcie wypchnąć ojca z groty.
Pomiędzy nią, a niebieskookim zapanowało niezręczne milczenie. Uri czuła dosłownie, jak szkarłatny rumieniec wylewa się na jej twarz.
- No to... O czym chciałeś porozmawiać? - Miała wrażenie, że jej głos stał się nagle piskliwy i nienaturalny. Odchrząknęła więc kilka razy.
- Właściwie, to chciałem cię przeprosić. Musiałaś się najeść dużo strachu, gdy próbowałem cię zamordować. - Uśmiechnął się takim uśmiechem, że lwiczce aż na moment zamarło serce.
- Nie było tak źle. - Próbowała naśladować swobodny ton lwa, lecz wewnętrznie wypominała sobie, że nie może wymyślić żadnej ciętej riposty, która zrobiłaby na nim wrażenie. - Zepsuliście mi pierwsze polowanie, wiesz?
- Bardzo mi przykro, ale będziesz na pewno miała setki innych, bardziej udanych.
- Nie rozumiesz, to było moje pierwsze polowanie - powiedziała dobitnie.
- No to co? - Widocznie naprawdę nie rozumiał, w czym rzecz.
- W naszym stadzie jest taka wróżba, że każde kolejne polowanie będzie takie samo, jak to pierwsze. Hej, z czego się śmiejesz? - Lew zgiął się w pół i dosłownie rechotał na całego.
- Pod koniec życia będziesz miała niezłą kondycję, skoro za każdym razem będziesz miała "biegi przełajowe" - wykrztusił wreszcie, gdy jako tako doszedł do siebie, choć kąciki ust wciąż drgały mu niebezpiecznie.
- Ej, kompletny brak współczucia z twojej strony?! - wykrzyknęła żartobliwie i skoczyła na lwa.
Szamotali się chwilę, śmiejąc się i przekomarzając, aż wreszcie Jasiri unieruchomił ją skutecznie pod sobą.
- I co teraz powiesz, pani księżniczko? - spytał, przekrzywiając lekko łeb.
- Rewanż! - krzyknęła lwica, krztusząc się ze śmiechu.
Później mogłaby przysiąc, że w tamtej chwili usłyszała słowa cichej piosenki, coś brzmiące jak "Miłość rośnie wokół nas", jednak pewnie tak jej się tylko wydawało.
-------------
Kolejny rozdział za nami :). Muszę przyznać, że trochę mi nie wyszedł - są w nim generalnie tylko bzdurne dialogi, ale mam nadzieję, że kolejny wyjdzie lepiej.
Jutro znowu do szkoły - cieszycie się, czy nie? No tak, po co ja pytam, chyba każdy chciałby mieć jeszcze wakacje... Z powodu wielu obowiązków rozdziały będą pojawiać się jeszcze rzadziej niż dotychczas.Wielka szkoda, bo o wiele bardziej wolę pisać tego bloga niż np. uczyć się matematyki, ale cóż...
Super rozdział ! :D Cieszę się, że Uri znalazła swoją miłość , jednak ja nadal mam wrażenie, że Damu ją kocha po mimo tego, że okazali się być rodzeństwem ...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z przedmówczynią. Nic dodać nic ująć.
OdpowiedzUsuń1/4 komentarze z www.krollew-dalszelosy.blog.onet.pl . Gratuluję :)
OdpowiedzUsuń2/4 komentarze z www.krollew-dalszelosy.blog.onet.pl . Gratuluję :)
OdpowiedzUsuń3/4 komentarze z www.krollew-dalszelosy.blog.onet.pl . Gratuluję :)
OdpowiedzUsuń4/4 komentarze z www.krollew-dalszelosy.blog.onet.pl . Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńA co do Notki, to fajnie wyszła, pomimo dużej liczby dialogów. No i jests też miłość ! :D Super ♥
Jak to mówiła Uri nie było tak źle :D natomiast co do komentarza Sueno zgadzam sie z tym całkowicie Damu mimo że okazał się bratem Uri on chyba dalej ją kocha ale i on o niej zapomni jak zakocha się w Jue :)Tak jak Uri w Jasirim hehe no i happy xD czekam na dalsze rozdziały i zapraszam do Takiry ukazały się tam nowe już notki
OdpowiedzUsuńJej czy to będzie miłość od pierwszego wejrzenia ?
OdpowiedzUsuńPrzepiękna notka!
OdpowiedzUsuńNapisz kolejny rozdziałek, bo mnie tu ciekawość zżera ;d Notka wyborna i jak najbardziej zasługuje na szacunek. Piszesz pięknie i to mi się podoba. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń